Zagadka.

Co łączy oba obrazki?

Co łączy oba obrazki?

Oba kręcą się w kółko.

Miałeś kiedyś tak, że pomimo starań, prób i chęci, nic nie wychodziło? Czułeś, że tracisz lata życia i ścierasz się jak opony kręcące się w miejscu na asfalcie?

Zacznijmy od początku.

Nie wychowałem się w domu pełnym miłości i wsparcia. Nie przelewało się… to znaczy przelewało się, ale coś mocniejszego. Przez okres dojrzewania narastało we mnie poczucie niesprawiedliwości, które wynikało z tego, że nie miałem tego, co mają moi rówieśnicy.

Zauważyłem, że jedynym coś przychodzi łatwo, inni na to samo muszą ciężko pracować. Zdałem sobie sprawę, że jeśli czegoś nie zrobię, to zostanę w patologii i nią przesiąknę. Postanowiłem, że decyzje moich rodziców nie zaważą o moim losie. 

To ja decyduję, kim jestem, nie oni.

Postanowiłem, że zostanę oficerem Wojska Polskiego. Szybko po ukończeniu technikum wyjechałem za granicę, by odłożyć pieniądze i przygotować się na studia moich marzeń. W tamtym momencie służba była jedyną słuszną drogą, by wyrwać się z nędzy. 

Okazało się, że to nie było takie proste. 

Wyobraź sobie, że poświęcasz na coś 3 lata swojego życia. Każdy dzień zaczynasz o 6 rano. Pracujesz 6 dni w tygodniu na etacie, po pracy ciężko treningowo, żeby zdać testy sprawnościowe, a wieczorami masz jeszcze korepetycje z matematyki rozszerzonej. Wszystko po to, by poprawić swoje szanse i dostać się na studia swoich marzeń. 

Po czwartej próbie przyszły wyniki. Siedziałem przed komputerem i wahałem się, czy kliknąć w ten PDF z listą osób, które się dostały. Jeszcze chwilę błądziłem kursorem po stronie, ale mówię sobie: „dobra, co ma być, to będzie". 

Moje nazwisko znalazło się na liście kandydatów na oficerów. Udało mi się, 10 osób na jedno miejsce i w końcu to osiągnąłem, ale to, z czego byłem tak dumny, o mało nie doprowadziło mnie do zguby.

Gdy już znalazłem się na uczelni, czułem wewnętrznie, że coś jest nie tak. 

Pamiętam ten moment, gdy siedziałem na sali wykładowej, wyczerpany fizycznie i psychicznie przez ciągłe „dociskanie" nas przez starszych stopniem żołnierzy. 

Podczas szkolenia unitarnego wykłady były chwilą wytchnienia. Wtedy właśnie wykładowca powiedział coś, co odmieniło moje życie:

– To, że tu jesteście, oznacza, że byliście najlepsi spośród 2000 osób, które próbowały się tu dostać. Pewnie doskonale poradzilibyście sobie w cywilu. Ofiarowaliście część swojej wolności na rzecz służby… 

Poczułem wtedy, jakbym dostał obuchem w głowę. Zdałem sobie sprawę, że ofiarowałem swoją wolność – coś, co zawsze było dla mnie najważniejsze. 

Postąpiłem wbrew własnym wartościom. 

Straciłem poczucie sensu. 

To był moment, gdy postanowiłem odejść.

Zaczął się bardzo mroczny okres w moim życiu. 

Stałem się popychadłem losu. 

Nie wiedziałem, czego chcę. Brakowało mi pewności siebie. Czułem się niewystarczająco dobry. Zacząłem iść po najniższej linii oporu. Nie mogłem się za nic zabrać, przeciągałem i odkładałem sprawy. Popadłem w uzależnienia, zacząłem robić długi, które w szycie osiągnęły 40 000 zł. 

Targały mną popędy, nie wartości.

Dodatkowo głos rodziców i znajomych w mojej głowie stał się teraz wyjątkowo głośny. Wewnętrzny krytyk ciągle atakował każdy mój nowy plan. 

"Nie jesteś wystarczająco dobry, odpuść."

A ja odpuszczałem.

Jedynym sposobem, by się od tego uwolnić, była ucieczka. Musiałem znowu poczuć się wolny. Wyruszyłem więc autostopem w podróż po Europie i była to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Samotna wędrówka po pięknych norweskich szlakach uświadomiła mi do czego jestem zdolny i że jestem w stanie samodzielnie poradzić sobie w każdych warunkach. Odzyskałem to co utraciłem i znów poczułem się wolny. Obiecałem sobie wtedy, że nigdy więcej nie poświęcę swojej wolności.



Gdy wróciłem do szarej rzeczywistości, wiedziałem, że muszę coś zrobić, by wyrwać się z tego środowiska. Doszedłem do wniosku, że znowu wyjadę za granicę. To jednak nie sprawiło, że uwolniłem się z moich kłopotów. Nadal nie wiedziałem, kim chcę być. Nadal kręciłem się w kółko, ale gdy odzyskałem poczucie wolności, to zacząłem powoli działać. 

Chciałem tak się czuć już zawsze, więc musiałem coś zrobić.

Zdałem sobie sprawę, że jak daleko bym nie uciekł, to od siebie nie można uciec – siebie zabierasz zawsze ze sobą.

Mijały lata. Kolejne próby nieudanych biznesów. Gdy wychodziłem na prostą, to znowu doświadczałem autosabotażu i wszystko traciłem. Jednak cały czas zadawałem pytania i działałem pomimo oporu. Ciągła wewnętrzna walka mnie wyniszczała, ale nieustępliwie pytałem.

"Jak to jest, że pomimo szczerych chęci robię rzeczy, których nie chcę robić? 

Jak to jest, że wiem, co jest dla mnie dobre, a odwlekam to w nieskończoność?"

Doprowadzało mnie to do szału, ale najgorsze miało dopiero nadejść.

Podczas wchodzenia na rusztowanie, w momencie gdy prostowałem plecy, po moim ciele od odcinka krzyżowego do lewej stopy, aż po czubek głowy przeszedł palący prąd. Po 20 minutach włóczyłem za sobą lewą stronę ciała. Ogarnął mnie lewostronny paraliż. Gdy dojechałem do domu i otworzyłem drzwi od sypialni pokoju, w którym wtedy wynajmowałem, poczułem jakby ktoś złapał mnie obiema rękoma za kręgosłup i mocno ścisnął. 

W tamtym momencie padłem na kolana na ziemię i stojąc tak na czworaka, nie mogłem się ruszyć. Ból był tak silny, że nie mogłem nawet wydusić z siebie pisku. Skamieniałem w tej pozycji na kilka minut, a łzy z bólu płynęły mi po policzkach. Gdy to napięcie lekko odpuściło, to zacząłem człapać się w stronę łóżka.

Doczłapałem się i zostałem w nim na kolejne dwa tygodnie.

Znowu świat przeciwko mnie? – pomyślałem. 

Później okazało się, że to rwa kulszowa.



To doświadczenie sprawiło, że miałem mnóstwo czasu na myślenie. Zacząłem się głęboko zastanawiać nad sobą i swoim życiem. Wziąłem do ręki blok papieru i długopis. Rozpisałem swoje wszystkie przykre doświadczenia, jakie mnie kiedykolwiek spotkały. Gdy tak na to patrzyłem, to zdałem sobie sprawę z tego, że siebie nie kocham. To brak miłości własnej spowodował, że siebie nie szanowałem. 

Zawsze byłem dla wszystkich, ale nikt dla mnie. Sam siebie wpychałem w rolę ofiary. To był moment przebudzenia. Po tym wydarzeniu przestałem się upijać, ale historię o tym, jak całkowicie poradziłem sobie z alkoholem, narkotykami i przygodnym seksem, zostawię na inną okazję.

Wtedy też po raz pierwszy usłyszałem o hipnozie, ale nie wziąłem jej na poważnie.

W końcu wziąłem się za siebie. Znowu zacząłem trenować, by całkowicie wrócić do sprawności. Zastrzyki przeciwbólowe w pośladki działały tylko na chwilę. Musiałem sam włożyć w to pracę, by powrócić do zdrowia.

Zacząłem realizować swój kolejny pomysł i znowu wpadłem w pułapkę. Miałem kryzys autorytetu. Moje wybujałe ego ciągle podpowiadało mi, że wszystko zrobię sam. Stawiałem się wszystkim, chciałem coś sobie i im udowodnić. Postanowiłem, że nie będę inwestował w żadne szkolenia i kursy, przecież wszystko jest w internecie. 



To doświadczenie sprawiło, że miałem mnóstwo czasu na myślenie. Zacząłem się głęboko zastanawiać nad sobą i swoim życiem. Wziąłem do ręki blok papieru i długopis. Rozpisałem swoje wszystkie przykre doświadczenia, jakie mnie kiedykolwiek spotkały. Gdy tak na to patrzyłem, to zdałem sobie sprawę z tego, że siebie nie kocham. To brak miłości własnej spowodował, że siebie nie szanowałem. 

Zawsze byłem dla wszystkich, ale nikt dla mnie. Sam siebie wpychałem w rolę ofiary. To był moment przebudzenia. Po tym wydarzeniu przestałem się upijać, ale historię o tym, jak całkowicie poradziłem sobie z alkoholem, narkotykami i przygodnym seksem, zostawię na inną okazję.

Wtedy też po raz pierwszy usłyszałem o hipnozie, ale nie wziąłem jej na poważnie.

W końcu wziąłem się za siebie. Znowu zacząłem trenować, by całkowicie wrócić do sprawności. Zastrzyki przeciwbólowe w pośladki działały tylko na chwilę. Musiałem sam włożyć w to pracę, by powrócić do zdrowia.

Zacząłem realizować swój kolejny pomysł i znowu wpadłem w pułapkę. Miałem kryzys autorytetu. Moje wybujałe ego ciągle podpowiadało mi, że wszystko zrobię sam. Stawiałem się wszystkim, chciałem coś sobie i im udowodnić. Postanowiłem, że nie będę inwestował w żadne szkolenia i kursy, przecież wszystko jest w internecie. 



Wpadłem w kolejne błędne koło.

Pracowałem na etacie, a po godzinach zajmowałem się sprzedażą i projektowaniem książek. Siedząc na przerwie w pracy, nagle dostałem wiadomość na maila, po czym zalała mnie fala gorąca. 

Moje konto na Amazon KDP zostało zablokowane, cała praca poszła na marne.

To spowodowało, że przez moje niedopatrzenie po 2 latach prób i błędów przebicia się z nowym biznesem, gdy już zaczął generować zyski, to położyłem go na łopatki.

Kolejna porażka. 

To był moment, gdy chciałem się poddać. 

Byłem zrezygnowany. 

Nie wiedziałem, co dalej.

Pamiętam, że siedziałem wtedy w domu i scrollowałem YouTube'a. Po raz kolejny wpadłem na hipnoterapię. Choć wtedy nie wiedziałem, co to dokładnie jest i jak wygląda cały proces, powiedziałem sobie: 

"Co mi tam. Przekonam się na własnej skórze i tak nic nie mam do stracenia."

Nie mogłem się wtedy za nic zabrać, więc poszedłem na sesje z problemem odkładania spraw na później. Poszedłem na sesje z otwartą głową, bez oczekiwań. Byłem bardziej ciekawy i podekscytowany niż przestraszony. Zrobiłem research i wiedziałem, że to nie jest żadna utrata kontroli – to klient decyduje o przebiegu sesji i w każdej chwili może ją przerwać.

To, czego wtedy doświadczyłem, było totalnie nie do przewidzenia. Wróciły mi wspomnienia z dzieciństwa, mój problem z przeciąganiem i odkładaniem spraw był powiązany z moim ojcem. Gdy to przepracowaliśmy na sesji, prokrastynacja zniknęła. 

Po jednej sesji. 

Zwariowałem.

“Jak to możliwe, że tyle czasu walczyłem z oporem, by się za coś zabrać, gdy siadałem do pracy nad projektem, to czułem niepokój i odwlekałem robotę, oglądając jakieś głupoty na YouTube, a tu po jednej sesji przepracowałem traumę i siadam swobodnie, i robię? Dlaczego ja wcześniej o tym nie wiedziałem?!”

Postanowiłem dowiedzieć się więcej. 

Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że sam zostanę hipnoterapeutą.

Nauczyłem się wcześniejszym doświadczeniem, że warto zainwestować w wiedzę i uczyć się od lepszych od siebie. Schowałem ego do kieszeni i zaczęło się – książki, szkolenia, kursy i dziesiątki tysięcy złotych, by nauczyć się, jak obsługiwać to narzędzie zwane transem hipnotycznym.



Hipnoza to nic innego jak języki komunikacji z naszym podświadomym umysłem. To właśnie w naszej podświadomości są wszystkie nasze wspomnienia i doświadczenia. To jak dysk twardy twojego umysłu. Wyobraź sobie, że tak jak pliki można usunąć, zmodyfikować czy zaktualizować, tak samo można to robić ze wspomnieniami z własnego życia. 

By to w pełni zrozumieć, trzeba tego doświadczyć. To tak, jakbym opowiadał o cudownym, malowniczym zachodzie słońca we Florencji – mogę opisać to ze szczegółami, ale żeby naprawdę wiedzieć, o czym ktoś mówi, trzeba tego doświadczyć i pamiętać, że każdy inaczej przeżywa dane doświadczenie.

Wiem, że trudno w to uwierzyć bo sam w to nie wierzyłem, ale dziś dzięki temu narzędziu moje życie wygląda zupełnie inaczej. 

Jestem totalnie inną osobą, pozbyłem się nałogów, przestałem kręcić się w kółko, głos wewnętrznego krytyka zniknął, zbudowałem żelazną psychikę i pewność siebie, zapanowałem nad ego, buduję wspaniałą relację, zacząłem stawać się tym, kim zawsze chciałem być. 

Już nie czekam na odpowiedni moment. 

Po prostu działam.

I najważniejsze, wybaczyłem rodzicom i dziś mogę mówić, że ich kocham. 

Odzyskałem spokój wewnętrzny.




Hipnoza to nic innego jak języki komunikacji z naszym podświadomym umysłem. To właśnie w naszej podświadomości są wszystkie nasze wspomnienia i doświadczenia. To jak dysk twardy twojego umysłu. Wyobraź sobie, że tak jak pliki można usunąć, zmodyfikować czy zaktualizować, tak samo można to robić ze wspomnieniami z własnego życia. 

By to w pełni zrozumieć, trzeba tego doświadczyć. To tak, jakbym opowiadał o cudownym, malowniczym zachodzie słońca we Florencji – mogę opisać to ze szczegółami, ale żeby naprawdę wiedzieć, o czym ktoś mówi, trzeba tego doświadczyć i pamiętać, że każdy inaczej przeżywa dane doświadczenie.

Wiem, że trudno w to uwierzyć bo sam w to nie wierzyłem, ale dziś dzięki temu narzędziu moje życie wygląda zupełnie inaczej. 

Jestem totalnie inną osobą, pozbyłem się nałogów, przestałem kręcić się w kółko, głos wewnętrznego krytyka zniknął, zbudowałem żelazną psychikę i pewność siebie, zapanowałem nad ego, buduję wspaniałą relację, zacząłem stawać się tym, kim zawsze chciałem być. 

Już nie czekam na odpowiedni moment. 

Po prostu działam.

I najważniejsze, wybaczyłem rodzicom i dziś mogę mówić, że ich kocham. 

Odzyskałem spokój wewnętrzny.




Stałem się skuteczny i dziś, korzystając z narzędzi takich jak hipnoterapia, pomagam innym odkrywać i budować siebie na nowo. Pomogłem już dziesiątkom osób uwolnić się od blokad, które kiedyś trzymały mnie w sidłach. Wiem, jak to jest być uwięzionym we własnym umyśle i dokładnie dlatego potrafię pokazać innym drogę na zewnątrz. 

Zdaje sobie sprawę, jak to jest wkładać w coś ogrom wysiłku, a efekty są mizerne. Przez co łatwo jest wtedy stracić wiarę w siebie i we własne możliwości.

Spotkałem sporo nauczycieli na swojej drodze i dziś sam jestem przewodnikiem mentalnym dla wielu osób. Już byłem w mrocznym miejscu i wiem jak można się z takich miejsc wydostać.

Ta droga nie musi wcale być tak trudna. 

Może być znacznie łatwiejsza niż się wydaje.

Życie nauczyło mnie, że nie ważne jak mocno bijesz, tylko ile ciosów jesteś w stanie przyjąć i dalej posuwać się do przodu. Dziś wiem, że wszystko mogę obrócić na swoją korzyść.

Zobacz, kiedyś dostawałem sztukę od ojca, dziś wyrażam się poprzez sztukę.

Podobno najlepszy sposób, by przewidzieć przyszłość, to ją stworzyć. Mówi się, że jeśli odmawiasz rządzenia, to będziesz rządzony przez gorszych od siebie. Więc może to czas, by zerwać się z łańcuchów blokad, które trzymają Cię w miejscu, owinąć te łańcuchy wokół pięści i zacząć uderzać. Może to pora, by przestać w siebie wątpić i pokazać, kto tu rządzi?

Może ktoś, podobnie jak mnie, powtarzał Ci, że się wykończysz. 

W moim przypadku mieli rację… i dziś wykańczam się… powoli… jak dzieło.

W co wierzę

W co wierzę

Wolność

Wolność

Prawdziwa wolność nie polega na tym, że „można wszystko”. Chodzi o to, że przestajesz być więźniem własnych przekonań, lęków i cudzych oczekiwań.
Wolność zaczyna się w środku — kiedy odzyskujesz kontakt ze sobą i podejmujesz decyzje z miejsca wewnętrznej zgody.

Prawdziwa wolność nie polega na tym, że „można wszystko”. Chodzi o to, że przestajesz być więźniem własnych przekonań, lęków i cudzych oczekiwań.
Wolność zaczyna się w środku — kiedy odzyskujesz kontakt ze sobą i podejmujesz decyzje z miejsca wewnętrznej zgody.

Rozwój

Rozwój to nie jest wyścig ani checklista. To ciche przesuwanie granic wewnątrz siebie — krok po kroku, czasem niepewnie, czasem odważnie.
Wierzę, że każdy ma w sobie potencjał, który czeka, by zostać odkrytym. Pomagam go wydobywać — bez presji, bez oceniania.

Rozwój to nie jest wyścig ani checklista. To ciche przesuwanie granic wewnątrz siebie — krok po kroku, czasem niepewnie, czasem odważnie.
Wierzę, że każdy ma w sobie potencjał, który czeka, by zostać odkrytym. Pomagam go wydobywać — bez presji, bez oceniania.

Spokój

Nie chodzi o to, żeby nic Cię już nie ruszało. Chodzi o to, żeby umieć być blisko siebie nawet wtedy, gdy życie faluje.
Spokój nie jest celem — to efekt uboczny bycia w zgodzie ze sobą.
I to właśnie ten stan najczęściej otwiera drzwi do prawdziwej zmiany.

Nie chodzi o to, żeby nic Cię już nie ruszało. Chodzi o to, żeby umieć być blisko siebie nawet wtedy, gdy życie faluje.
Spokój nie jest celem — to efekt uboczny bycia w zgodzie ze sobą.
I to właśnie ten stan najczęściej otwiera drzwi do prawdziwej zmiany.

Sesja indywidualna

Sesja indywidualna

Czasem jedno spotkanie może zmienić perspektywę.

Wyobraź sobie miejsce, gdzie możesz wreszcie zatrzymać się w pędzie codzienności. Gdzie Twoje myśli i uczucia zostają po prostu wysłuchane – bez pośpiechu, bez oceny, bez gotowych rozwiązań. Gdzie to Ty nadajesz tempo i kierunek.

Taką właśnie przestrzenią jest indywidualna sesja.

Sesja to przede wszystkim Twój czas. To moment, kiedy możesz:

  • Przyjrzeć się temu, co naprawdę zajmuje Twoje myśli

  • Dostrzec wzorce, które się powtarzają

  • Zrozumieć, co blokuje Cię przed działaniem

  • Odkryć połączenia między Twoimi emocjami a zachowaniami

  • Spojrzeć na swoje wyzwania z innej perspektywy

Wiele osób odkrywa, że ich trudności – czy to prokrastynacja, niepewność siebie, lęk czy powtarzające się schematy – mają źródła głębiej, niż początkowo sądzili. Podczas naszego spotkania możesz dotrzeć do tych ukrytych obszarów i zobaczyć je w nowym świetle.

Sesje odbywają się online, co pozwala Ci pozostać w swoim komfortowym otoczeniu. Nie musisz się nigdzie przemieszczać ani martwić o dodatkowy stres związany z nowym miejscem.

To, co dzieje się podczas sesji, pozostaje poufne. Twoje doświadczenia, refleksje i odkrycia są Twoją osobistą podróżą, którą szanuję i chronię.

Osoby, które decydują się na spotkanie, często zauważają u siebie:

  • Poczucie zatrzymania w jakimś obszarze życia

  • Powtarzające się trudne emocje lub reakcje

  • Odkładanie ważnych decyzji lub działań

  • Wewnętrzny konflikt, który trudno rozwiązać samodzielnie

  • Potrzebę lepszego zrozumienia siebie

Jeśli odnajdujesz w tym własne doświadczenia, indywidualna sesja może być tym, czego teraz potrzebujesz.

Wybierz termin, który będzie dla Ciebie dogodny. Zarezerwuj ten czas wyłącznie dla siebie – to już pierwszy krok w kierunku zmiany, którą chcesz zobaczyć.

Nadal nie wiesz czy jestem w stanie Ci pomóc?

A może chcesz po prostu pogadać?
Pisz śmiało.

Nadal nie wiesz czy jestem w stanie Ci pomóc?

A może chcesz po prostu pogadać?
Pisz śmiało.